SygnITy Expert

Mentoring testerski w sektorze bankowo-finansowym. Jak rozwijać kompetencje i jakość w środowisku ciągłych zmian i wysokiego ryzyka?
Żyjemy w czasach, w których zmienność stała się codziennością, a technologia przenika każdy aspekt naszego życia. Dlatego też coraz większe znaczenie nabiera idea life-long learning, czyli nieustanne uczenie się przez całe życie, które staje się kluczową kompetencją w świecie ciągłych zmian. W realiach dzisiejszej branży IT mentoring okazuje się narzędziem, które wzmacnia długofalowy rozwój, a nie jedynie wspiera adaptację i szybkie wdrożenie nowej osoby do zespołu.
Jako doświadczona testerka oprogramowania i obecnie mentorka pamiętam, jak sama zaczynałam swoją drogę zawodową w testowaniu. Dzięki temu wiem, że mentoring nie jest jedynie dodatkiem do procesu wdrożenia nowego pracownika, lecz istotnym elementem rozwoju całego zespołu. Bez niego firma traci szansę na pełne wykorzystanie potencjału ludzi i budowanie przewagi konkurencyjnej. Organizacje rosną w siłę nie tylko wtedy, gdy pracownicy wiedzą, co robią i po co to robią, ale także wtedy, gdy potrafią wykorzystywać swoje kompetencje w świecie, który nieustannie się zmienia. To właśnie przemyślany proces mentoringu jest oznaką odpornego zespołu.
Odporność zespołu rodzi się z różnorodności. To paliwo, które napędza ludzi do działania. Doświadczenie seniorów daje stabilność i głęboką ekspertyzę, a świeża energia oraz zaangażowanie juniorów gwarantują nowe spojrzenie i odwagę kwestionowania status quo, dzięki czemu zespół nigdy nie stoi w miejscu. Coraz częściej powtarza się, że juniorów zastąpi sztuczna inteligencja. Tymczasem junior to nie osoba zatrudniana do odklepywania zadań, lecz wartość, w którą inwestuje się dziś, aby jutro zyskać specjalistę, który poradzi sobie z najbardziej wymagającymi projektami. Warto zatem spojrzeć na to z innej perspektywy.
Zapraszam Cię do rozmowy z Zosią, która opowiada o tym, jak mentoring pomógł jej postawić pierwsze kroki w testowaniu, czego nauczyła się w tym procesie oraz jak – dzięki wsparciu innych osób, sprawniej odnalazła się w świecie IT. Zosia jest studentką II roku zarządzania i kilka miesięcy temu rozpoczęła staż w roli testerki oprogramowania. Bez technicznego backgroundu, ale z dużą motywacją, dziś wspiera projekty bankowo-finansowe.
1. Jak mentoring wpłynął na Twoje zrozumienie realiów pracy w branży bankowej?Mentoring pozwolił mi lepiej zrozumieć, jak bardzo specyficzne i wymagające są projekty w branży bankowej. Zyskałam świadomość, jak dużą wagę przykłada się tutaj do bezpieczeństwa, zgodności z regulacjami i stabilności działania systemów. Dzięki wsparciu mentora mogłam szybciej odnaleźć się w tej rzeczywistości. Nauczyłam się, na co szczególnie zwracać uwagę podczas testów oraz jak pracować w środowisku, w którym dokładność i odpowiedzialność są najważniejsze.
2. Co dało Ci największą wartość w mentoringu?Jeszcze przed rozpoczęciem stażu przyswoiłam sporo teorii. Samodzielnie uczyłam się o testowaniu, metodach, narzędziach i dobrych praktykach. Mimo to brakowało mi praktycznego spojrzenia, czyli tego, jak wszystko wygląda „na żywo”. I właśnie tutaj mentoring okazał się bezcenny. Dzięki wsparciu doświadczonych osób mogłam przenieść wiedzę teoretyczną na realne zadania projektowe, zobaczyć, jak wygląda codzienna praca testera, i rozwijać umiejętności, których nie da się nauczyć z książek: wspólne rozwiązywanie problemów z zespołem, czytanie między wierszami w dokumentacji czy wymiana informacji z zespołem deweloperskim.
3. Co najbardziej Cię zaskoczyło w pracy testera oprogramowania?Zaskoczyło mnie, jak duże znaczenie ma komunikacja i myślenie analityczne. Na początku wydawało mi się, że tester tylko i wyłącznie szuka błędów, ale szybko zrozumiałam, że duża część pracy to analizowanie wymagań, planowanie testów i współpraca z zespołem. Uświadomiłam sobie też, jak bardzo można wpłynąć na jakość produktu i jak ważną rolę odgrywa tester w całym procesie wytwarzania oprogramowania, jeśli jest w niego włączony od samego początku.
4. Co powiedziałabyś komuś, kto dopiero wchodzi do świata testowania?Po pierwsze – nie zniechęcać się swoimi błędami i niewiedzą, ponieważ są one naturalną częścią procesu nauki, szczególnie na początku. Po drugie – nie bać się zadawania pytań i drążenia tematów, których się nie rozumie. Testowanie to dziedzina, w której uczymy się przez praktykę, a każde nowe zadanie daje okazję do rozwoju. Warto być ciekawym, dokładnym i nastawionym na współpracę. Dodałabym jeszcze, że nie trzeba znać wszystkich narzędzi i pojęć od razu. Najważniejsze to rozumieć, dlaczego coś testujemy, oraz być chętnym i otwartym na stałe doskonalenie się. Z czasem przychodzi pewność siebie, a każdy kolejny projekt pozwala poszerzać wiedzę i budować własny styl pracy. Nie wszystko da się przewidzieć ani opanować od razu, ale to właśnie sprawia, że praca testera daje mnóstwo satysfakcji.
Dzięki rozmowie z Zosią przekonałam się, jaką wartość ma dla mnie mentoring w IT. Widzę w nim przede wszystkim inwestycję w ludzi i relacje, które napędzają rozwój nie tylko jednostek, ale całej branży. Historia Zosi pokazuje, że to właśnie wsparcie mentora i doświadczonych osób pomogło jej najlepiej odnaleźć swoje miejsce w świecie technologii.
Każdy z nas kiedyś zaczynał i wie, jak wiele znaczy kiedy na tej początkowej drodze pojawi się ktoś, kto pokaże nie tylko „co” robić, ale i „dlaczego”. To dowód na to, że mentoring jest dziś jedną z najmocniejszych przewag konkurencyjnych, zarówno dla firm IT, jak i całych zespołów. Mentoring nie tylko rozwija ludzi w taki sposób, aby na bieżąco rozumieli sens swojej pracy. Wpływa także na lojalność, która przekłada się na mniejszą rotację, większe zaangażowanie i lepsze wyniki biznesowe. To długofalowa inwestycja, nie tylko w rozwój człowieka, ale w kulturę współpracy, zaufania i dzielenia się tym co najcenniejsze – doświadczeniem, dobrymi praktykami i konkretnymi rozwiązaniami, które usprawniają pracę całego zespołu. To trampolina, która pomaga wzbić się wyżej, nie tylko juniorom, którzy dopiero zaczynają swoją drogę zawodową, ale też mentorom, zespołom i całym organizacjom. Gdy dzielimy się tym, co wiemy, sami rośniemy. I zespół rośnie, gdy wiedza przestaje być „moja”, a staje się „nasza”.
Nie chodzi tylko o checklistę zadań do wykonania. Skuteczny mentoring to nauka teorii poprzez praktykę, w prawdziwym kontekście projektu, z konkretnymi zadaniami i wymaganiami. Tego typu mentoring testerski to też przestrzeń na błędy i pytania, które w innym miejscu mogłyby zostać bez odpowiedzi. To przede wszystkim proces, w którym nowa osoba zaczyna rozumieć nie tylko co robi, ale przede wszystkim dlaczego to robi i jaki ma to wpływ na aplikację, produkt i użytkownika końcowego.
Poniżej znajdziesz opis, jak w procesie mentorskim krok po kroku można zbudować kompetencje testerskie w praktyce.
1. Poznanie projektu i jego kontekstuWdrożenie testerskie to znacznie więcej niż poznanie nowych współpracowników, narzędzi czy pierwsze kliknięcia w test case’y. Wszystko zaczyna się od zrozumienia, dla kogo właściwie testujemy i kogo wspieramy naszymi testami. Kim jest użytkownik? Z czego korzysta? Co jest dla niego ważne? Bez świadomości potrzeb i oczekiwań użytkownika końcowego, żadna liczba przypadków testowych nie zagwarantuje nam dobrej jakości.
2. Czytanie i analiza dokumentacjiGdy już wiemy, kto będzie korzystał z systemu, czas zrozumieć, z czym ma pracować, czyli sięgnąć po dokumentację. Dokumentacja to często pierwsza rzecz, jaką dostaje tester. Nie chodzi o to, by znać ją na pamięć, ale potrafić ją analizować i zadawać pytania. Bo to właśnie na tym etapie najłatwiej dostrzec ryzyka, nieścisłości czy luki, które w dalszej fazie mogą kosztować zespół czas i budżet. Uważne czytanie dokumentacji to bardzo skuteczny sposób na budowanie jakości od samego początku. Im lepiej ją przeanalizujesz, tym większą wartość dasz zespołowi, zanim pojawią się problemy.
3. Codzienne daily testerskieWchodząc w projekt, uczymy się nie tylko narzędzi, ale też rytmu pracy zespołu. Codzienne daily testerskie to znacznie więcej niż wymiana statusów „Wczoraj wykonałam/wykonałem takie zadania, dziś zajmę się…” czy też raport z aktualnych zadań. Warto aby daily było momentem, w którym patrzymy na projekt oczami użytkownika i biznesu, czy to, co testujemy, faktycznie wspiera wartość produktu? Co mogłoby usprawnić testy lub zmniejszyć ryzyko błędów. Czy rozmawiamy o ryzykach, potencjalnych lukach, o problemach w komunikacji z deweloperami? Chcąc zadbać o najwyższą jakość, warto skupiać się na ryzykach, na tym, co możemy przewidzieć, i na wiedzy, którą możemy przekazać sobie nawzajem, by każdy wiedział, jak jego praca wpływa na cały produkt. Jeśli chcemy podnosić jakość, warto traktować daily jak mini-warsztat do podejmowania decyzji, nie tylko jako miejsce do meldowania wykonanych zadań.
4. Planowanie i projektowanie testówKolejnym krokiem jest świadome planowanie testów. To tam uczymy się oceniać realny koszt naszych działań oraz negocjować priorytety. Testy to nie przypadkowe kliknięcia, ale troska o to, co naprawdę ważne dla użytkownika. To sposób, w jaki mówimy: „Zależy nam, by to, co dostajesz, działało tak, jak powinno”. Za każdym dobrze zaplanowanym testem stoi chęć zrozumienia potrzeb i oczekiwań użytkownika. Planowanie i projektowanie testów to moment, w którym jako testerzy bierzemy odpowiedzialność za to, co znajdzie się w produkcie, a czego tam być nie powinno. Dobra wycena testów pozwala nie tylko zarządzać czasem, ale też rozmawiać z biznesem językiem wartości, a nie tylko zadań. Projektując przypadki testowe, tłumaczymy wymagania na działanie, tak, by każdy krok miał sens, mierzalny efekt i wartość dla użytkownika.
5. Przygotowanie przypadków testowychNa tym etapie pojawia się projektowanie przypadków testowych, zwykle w narzędziu takim jak Zephyr. Tworząc je, przekładamy dokumentację na wartość biznesową. To właśnie wtedy decydujemy, co naprawdę warto sprawdzić, by produkt spełniał swoje cele. Pisząc przypadki testowe, uczymy się nie tylko języka narzędzi, ale też języka użytkownika – jego obaw, celów, sposobu poruszania się po aplikacji. To testowanie, w którym pytamy siebie: „Czy ten scenariusz uwzględnia to, jak myśli i działa osoba po drugiej stronie ekranu?”.
6. Wykonanie testów i rejestracja błędówPotem przychodzi czas na samo testowanie i rejestrowanie błędów. To etap kiedy nie tylko wskazujemy, że „coś nie działa”. Jest to ważna przestrzeń do komunikacji między testerem a deweloperem, w którym jakość tworzymy dzięki wzajemnemu zrozumieniu, bez niedomówień, za to z szacunkiem do pracy drugiej strony. Każde zgłoszenie błędu to moment, w którym możemy zadbać o zespół, nie tylko pokazując, co nie działa, ale też pomagając zrozumieć, jak to naprawić. Dobrze opisany błąd skraca czas naprawy, zmniejsza frustrację i buduje zespół, który naprawdę ze sobą współpracuje. W ten sposób jakość staje się wspólną odpowiedzialnością, a nie tylko etapem w procesie.
7. Raportowanie wyników testówNa koniec – raportowanie, które jest momentem, w którym zamykamy testy, ale otwieramy przestrzeń na decyzje i dialog. Testy kończą się, gdy potrafimy opowiedzieć, co naprawdę sprawdziliśmy, czego się dowiedzieliśmy i jakie decyzje trzeba teraz podjąć. Raport z testów pokazuje, gdzie jesteśmy z jakością, co możemy wdrożyć, a co warto jeszcze sprawdzić. Nie jest on sam w sobie tylko dokumentem, ale formą komunikacji z zespołem, z biznesem i z klientem. Testy mają wartość wtedy, gdy pomagają zespołowi zrozumieć aktualny stan jakości i świadomie zaplanować kolejne kroki.
Dobre wdrożenie to nie tylko poznanie ludzi, narzędzi i procedur, ale przede wszystkim wejście w rytm codziennego życia projektu – tego, którego nie znajdziemy w żadnym podręczniku do testowania. Bo choć zasady bywają podobne, każdy zespół ma swoją dynamikę, a każdy projekt własną logikę. Są sytuacje, w których trzeba podjąć decyzję bez kompletu danych. Czasem coś zmienia się w ostatniej chwili i trzeba działać, szukać rozwiązań mimo presji czasu. To właśnie ta wiedza nieformalna, zdobywana w działaniu i w rozmowach, sprawia, że nowa osoba szybciej czuje się częścią zespołu i zaczyna realnie wpływać na jakość produktu.
- Uzupełnia naukę materiałami dopasowanymi do poziomu i stylu nauki, od checklist, przez tutoriale, po podcasty.
- Zachęca do zadawania pytań i dzielenia się wątpliwościami, bo dobre pytanie to bardzo często początek ciekawego pomysłu.
- Pokazywać, że nie ma jednej słusznej ścieżki, każdy tester ma swój styl pracy, swoje doświadczenie i to właśnie tworzy wartość zespołu.



W sektorze bankowym każdy błąd to potencjalna strata – pieniędzy, zaufania klienta czy reputacji. Nowa osoba, która dołącza do zespołu testerskiego, weryfikując produkty bankowe, nie tylko uczy się narzędzi i procedur. Potrzebuje także zrozumieć specyfikę transakcji, ryzyka operacyjne oraz kontekst regulacyjny.
To sprawia, że empatia i wsparcie mentora są niezbędne. Bo nie chodzi tylko o to, co testujemy. Chodzi o to dlaczego to testujemy i jak nasze działania wpływają na klientów końcowych, których pieniądze i dane mamy chronić.
W takim środowisku mentoring staje się mostem między IT a odpowiedzialnością biznesową. Pokazuje, że jakość to nie tylko dział QA, ale wspólna odpowiedzialność całej organizacji. Tester to nie tylko osoba „od błędów”, lecz ktoś, kto patrzy szeroko, analizuje ryzyka i rozumie potrzeby użytkownika końcowego.
Mentoring dzisiaj jest narzędziem, które warto świadomie włączać do codziennej kultury pracy, niezależnie od roli czy doświadczenia w zespole. W pracy, gdzie technologia i ludzie spotykają się codziennie, największą wartością zawsze będą ci, którzy potrafią uczyć się od siebie nawzajem.
I właśnie dlatego warto o tym pamiętać: jeśli ktoś nie ma czasu lub nie chce dzielić się wiedzą, wpływa nie tylko na swój własny obszar, ale i na poczucie bezpieczeństwa całego zespołu, pewność nowych osób, spójność projektu i na to, czy w trudnym momencie ktoś inny będzie gotów podać pomocną dłoń i przejąć odpowiedzialność.
Każdy z nas wnosi coś unikalnego – doświadczenie, pytanie, wątpliwość, świeży pomysł. Kiedy to łączymy i przekazujemy dalej, wiedza nie stoi w miejscu, ona krąży, żyje i daje zespołowi wspólną siłę, która rośnie z każdym dniem. Jeśli się dzielimy, pomagamy innym i sami rośniemy szybciej.